HeRmiONa

W Internecie mnożą się tysiące fanfików tworzących najróżniejsze paringi z Hermioną  w roli głównej. Ron, Harry, Krum, Draco, George, a może Snape? Z kim powinna związać się rezolutna, bystra i utalentowana czarownica? 

Fani sagi w tej sprawie podzieleni są niemalże na pół. Część pozostaje wierna wersji, którą przedstawiła autorka. Pozostali nie potrafią sobie jednak wyobrazić udanej przyszłości Rona i Hermiony.

Choć trudno w to uwierzyć, od dnia w którym poznaliśmy zakończenie sagi minęło już ponad 8 lat. Wciąż jednak toczą się żywe dyskusje fanów, dotyczące przyszłości głównych bohaterów. Bez wątpienia najwięcej emocji wzbudza przyszłość Hermiony, którą autorka postanowiła wydać za Rona. Wielu potteromianiaków uważa jednak to połączenie bohaterów po prostu za pomyłkę. 

Do błędu przyznała się również sama J.K.Rowling, która w wywiadzie dla magazynu „Wonderland” przyznała, że połączyła tę dwójkę ze względów osobistych. Z perspektywy czasu zdaje sobie sprawę, że panna Granger tworzyłaby bardziej dobraną parę z głównym bohaterem cyklu. To wyznanie wzbudziło mnóstwo komentarzy i ożywioną dyskusję na temat tego, czy autor może ingerować w swoje dzieło po jego publikacji. W końcu Jo od wydania ostatniego tomu regularnie publikuje nowe informacje dotyczące życia swoich bohaterów. Wzbudza  tym wiele kontrowersji, ale jest to temat na osobną dyskusję. 

Dziś jednak chciałabym pobawić się w swatkę i przedstawić wszystkich kandydatów, których wymienia się jako potencjalnych parterów dla mojej ulubionej bohaterki.  Chcę jednak zaznaczyć, że jest to jedynie zagłębienie w świat wykreowany przez Panią Rowling, z perspektywy fana, który uwielbia rozkładać magiczny świat na czynniki pierwsze i analizować całą fabułę pod różnymi kątami.


RON

Zacznijmy od najbardziej oczywistego scenariusza, czyli wydania Hermiony za Ronalda Wesley'a. Chwileczkę... Połączenie na jakie zdecydowała się autorka cyklu, wcale nie było najbardziej oczywiste. Większość czytelników spodziewała się, że to Harry poślubi bystrą i intrygującą czarownicę. Sama Rowling swego czasu argumentowała ten wybór, jakoby nie chciała robić czegoś tak przewidywalnego. Powstał więc bardzo dziwny twór, który w oczach wielu czytelników nie miał szans na szczęśliwe życie. Pani Rowling także przyznała, że para z pewnością musiała uczęszczać na terapię małżeńską.  Muszę przyznać, że jest to bardzo optymistyczne założenie. 

Najmłodszy syn Weasley'ów to ciekawy bohater, jego mocną stroną jest z pewnością poczucie humoru, a wiele osób lubi go za jego normalność. Jak każdy człowiek, ma wiele wad, a jedną z nich jest niskie poczucie własnej wartości oraz zazdrość. Cała seria pokazuje nam jak ważna i silna jest przyjaźń. A okazuje się, że „najlepszy przyjaciel” Harry’ego opuszcza go, kiedy ten najbardziej go potrzebuje.  Po raz pierwszy stało się to, kiedy Czara Ognia wylosowała Pottera, jako czwartego reprezentanta. Ron obraził się na chłopca, który przeżył, gdy cała szkoła uważała go za oszusta. Dlaczego nie potrafił uwierzyć najlepszemu przyjacielowi, kiedy ten tłumaczył, że nie wrzucił swojego nazwiska do Czary? Czyżby z zazdrości?


Najpewniej Ron, który zawsze żył w cieniu swoich braci, a potem w cieniu sławnego Pottera, po prostu nie mógł uwierzyć, w to, jak wielkie szczęście spotkało go, gdy Hermiona zaczęła zwracać uwagę właśnie na niego. Nie na Wybrańca, którego miała u boku przez tyle lat, ale na niego. Prawdopodobnie z nadmiaru szczęścia zostawił ich, podczas poszukiwań horkruksów. Trzeba przyznać, że najgorzej znosił noszenie medalionu, ale i bez niego, był poirytowany brakiem spektakularnych sukcesów podczas wędrówki. Można by się zastanowić, czego właściwie się spodziewał, skoro samemu Dumbledore'owi znalezienie jednego horkruksa  zajęło parę lat! Postanowił jednak wykrzyczeć wszystkie swoje żale i opuścić przyjaciół, którzy w tym czasie bardzo go potrzebowali. Chciał wrócić, wrócił, ale mogło zdarzyć się tak, że nie miałby do kogo wracać, bo oboje mogli zostać już schwytani i zamordowani. Tak się jednak nie stało, ale słów, które wypowiedział nie da się cofnąć. Jak więc można na nim polegać, skoro znika w najtrudniejszych momentach? 


Jego zachowanie w stosunku do Hermiony także pozostawia wiele do życzenia.  Wiele osób zwraca uwagę na to, że kiedy śledzimy  losy bohaterów są jeszcze dziećmi, ich zachowania mogą być po prostu infantylne. Co nie zmienia faktu, że to akurat zachowania Rona są najbardziej dziecinne i głupie. Pozostali potrafią się zachować i myśleć racjonalnie. Kiedy w czwartej części cyklu dowiadujemy się o istnieniu Kruma, Ron jest jego wielkim fanem, podziwia go i z pewnością dałby się pokroić, aby tylko najlepszy szukający na świecie uścisnął mu dłoń. Kiedy jednak dowiaduje się, że Hermiona poszła z nim na Bal Bożonarodzeniowy jest po prostu wściekły. Zasadniczo trudno zrozumieć dlaczego. Początkowo naśmiewał się z Hermiony, kiedy dowiedział się, że ta odmówiła Neville’owi i powiedziała, że ma już partnera. W ostateczności, kiedy nie miał już żadnej nadziei na znalezienie towarzyszki, postanowił ją zaprosić. Nie mógł uwierzyć, że z kimś już się umówiła i  do ostatniej chwili kpił z niej, śmiał się, że przyjdzie sama. Nie potrafił jednak znaleźć sobie partnerki, musiał zrobić to za niego Harry. Podczas balu, kiedy zobaczył Hermionę z Krumem wściekł się,  zrobił awanturę i wykrzyczał, że zadaje się z wrogiem. Całkowicie zapominając o fanatycznej obsesji na jego punkcie. Ciosem poniżej pasa było wytknięcie Hermionie, że Wiktor spotyka się z nią, tylko po to, aby dowiedzieć się czegoś o Harrym, aby móc pokonać go w Turnieju. O co tak naprawdę mu chodziło? Czyżby znowu zazdrość? O Hermionę? Ale przecież dopiero co okrył, że ona jest dziewczyną. O Kruma?

Jeszcze gorzej zachowywał się podczas szóstego roku nauki w Hogwarcie. Wdał się w romans z Lavender tylko po to, aby dokuczyć Hermionie. Następnie tygodniami okazywali swoje uczucia dosłownie wszędzie, aby tylko jak najwięcej osób mogło ich zobaczyć.  Odchodząc jednak od tego beznadziejnego zachowania trzeba przyznać, że Ronald był przyzwyczajony do wygód. W domu wszystko robiła za niego mama, a później w Hogwarcie, skrzaty domowe.  Zawsze najważniejszy był dla niego pełny brzuch. Zawsze podczas uczt, objadał się na potęgę, a Hermiona zniesmaczona strofowała go. Robiła to wiele razy w różnych okolicznościach, a Ronald niewzruszony, jedynie przewracał oczami. Wielokrotnie pokazał swój brak jakiegokolwiek wyczucia, wiele razy rzucał w stronę Hermiony złośliwe docinki, a ta jako osoba wrażliwa, zawsze się tym przejmowała.

Niewiele wskazuje na to, aby później stał się mniej dziecinny czy zazdrosny, a te cechy, przy Hermionie, która jest naprawdę zdolną czarownicą mogłyby wpędzić go w jeszcze głębsze kompleksy. Nie sądzę, aby jego niskie poczucie wartości i bardzo silne słoności do zazdrości zniknęły. A to w budowaniu związku z Hermioną byłoby przeszkodą wręcz nie do przejścia.  Zawsze żył w cieniu starszych braci, a później sławnego Pottera. Czy poradziłby sobie z życiem u boku dużo bardziej uzdolnionej i inteligentnej żony? Hermiona z pewnością mogłaby dużo osiągnąć, ale czy Ron nie ograniczałby jej? To  może zabrzmieć okrutnie, ale przy Ronie ona po prostu marnowałby się. Trzeba przyznać, że podczas wyprawy w siódmej części Ron niewiele wnosił do postępów prac. Kiedy przyjaciele coś odkrywali, trzeba było mu to dodatkowo, często wręcz łopatologicznie tłumaczyć. Nie inaczej było we wcześniejszych latach nauki. Chociaż Harry i Ron mieli podobne oceny na Sumach, to Harry znacząco od niego odstawał. Zaczynając od faktu, że same oceny to nie wszystko, przez wyjątkowe zdolności w Obronie przed Czarną Magią, po naprawdę dobry instynkt, ale i inteligencję. Nie tylko Hermiona wpadała na nowe rozwiązania zagadek, robił to również Harry. Wzajemnie się uzupełniali.


 Harry

Może więc Harry Potter byłby lepszym partnerem dla Hermiony?  Tę dwójkę sporo łączy, przede wszystkim oboje wychowali się wśród mugoli, a Hogwart i cały magiczny świat był dla nich wielką niespodzianką. Zawsze dobrze się rozumieli i dogadywali, zawsze mogli na siebie liczyć. Są jednak różni i mogliby się uzupełniać, ale także hamować. Hermiona mogłaby ukrócić jego mesjańskie wręcz zapędy, a Harry mógłby na przykład nauczyć Hermionę, że nie musi zawsze we wszystkim być najlepsza, a czasami hamować jej ambicję. Jednocześnie sami mogliby uczyć się od siebie i wzajemnie rozwijać.

Antyfani tego rozwiązania podnoszą, że to zbyt dużo szczęścia dla Pottera. Ma wszystko: popularność, sukcesy, uznanie, a także pieniądze. Wszystko trafia się Wybrańcowi. Ale chyba wystarczająco się już wycierpiał i zasługuje na spokój i szczęście? Jednakże swatając Hermionę z Harrym, rozbijamy dwie pary. Co z Ginny i Ronem? Ginny jako bardzo atrakcyjną dziewczyną i z pewnością nie miałaby problemu ze znalezieniem męża. Dlaczego zresztą musi zrobić to już wieku 16 lat? A Ron... Koronnym argumentem zwolenników paringu Hermiona i Ron, jest pytanie o przyszłość rudowłosego bohatera. Jeśli nie z panną Granger, to z kim? A jakie to ma znaczenie? Dlaczego mamy swatać z nim Hermionę, tylko dlatego, że nie potrafi znaleźć sobie innej partnerki? 

Hermiona i Ron - ślub, małżeństwo. Czy Hermiona pasuje do Rona. Kłótnia, dsyskusja.

Dodatkowo trzeba przyznać, że przedstawiona przez Jo wersja  jest mało wiarygodna. Ilu nastolatków dobiera się w pary będąc jeszcze w szkole, a ile z tych związków przeradza się w małżeństwo?  Jaki procent związków powstałych na przykład w liceum trwa do końca życia? Zdarzają się takie, ale są raczej wyjątkami. W tej historii jest niemalże na odwrót. Większość bohaterów znalazła miłość swojego życia jeszcze podczas nauki w Hogwarcie, tworząc związek na całe życie. Większość bohaterów połączyła się po prostu ze swoimi znajomymi. Dlaczego nie mogli poznać kogoś po zakończeniu szkoły? Większość czarodziejów mieszkających w Wielkiej Brytanii uczęszcza do Hogwartu, ale zawsze znajdą się osoby, na które wcześniej nie zwróciliśmy uwagi, a potem okazują się naprawdę intrygujące. Są także osoby z wyższych, czy niższych roczników, z którymi bohaterowie nie mieli kontaktu. Pozostają jeszcze mugole, dlaczego przedstawiciel największej rodziny zdrajców krwi, musi poślubić czarownicę? 

Osobiście lubię inny scenariusz,  dla Rona, dość dramatyczny. Kilka miesięcy temu pisałam o bohaterach serii, którzy zginęli. Trzeba przyznać, że fakt, że nikt z głównej trójki bohaterów podczas wojny nie ucierpiał jest naprawdę mało prawdopodobny. Jeszcze mniej realne wydaje się, że nie zginął nikt z pozostałych ważnych, młodych postaci. Śmierć Rona mogłaby być dobrym rozwiązaniem, chociaż miliony fanów na całym świecie z pewnością nie mogłoby wybaczyć tego  autorce. Byłoby to jednak o wiele bardziej prawdopodobne.  Doszukiwanie w książce fantastycznej realności jest dość dziwne, ale nawet w zupełnie abstrakcyjnym świecie są pewne reguły, które nim rządzą.


Fred 

Gdyby mój, niezbyt optymistyczny dla Rona, scenariusz był prawdziwy, moglibyśmy ocalić Freda, który moim zdaniem miałby szansę na stworzenie z Hermioną udany związek. Idealnie dopełnialiby się, Fred mógłby odrobinę ją „rozluźnić”. Trzeba zaznaczyć, bliźniacy potrafili zaimponować Hermionie. Chociaż początkowo była wrogo nastawiona do ich sklepu i gadżetów, które wytwarzali, w pewnym momencie zrobiło to na niej spore wrażenie. A o tym Ron, nawet nie mógł pomarzyć. Bliźniacy byli kreatywni, pomysłowi i zdolni. Fred i Hermiona mogliby się uzupełniać i wzajemnie uczyć się od siebie, realizować, a także stworzyć szczęśliwą rodzinę.Gdyby tylko Fred żył i choć raz miał szansę porozmawiać z Hermioną sam na sam, poznać ją.

Krum

Taką okazję z pewnością miał Wiktor Krum, zapominany wręcz przez twórców fanfiction. Choć jego związek z Hermioną nie przetrwał próby czasu, coś w ich sobie zaintrygowało i wiemy, że przez lata ze sobą korespondowali. Kiedy para się poznała, byli jeszcze dziećmi, okazuje się, że nie mieli wielu wspólnych tematów do rozmów, a odległość to dla nich przeszkodą nie do pokonania.


Draco

Łączenie Hermiony z młodym Malfoy’em jest wśród fanów fanfiction  dość powszechne. Osobiście nie jestem w stanie się do niego przekonać, ani w ogóle zrozumieć tego pomysłu. W świecie krążą stereotypy, że dziewczyny lubią niegrzecznych chłopców. A jeszcze bardziej lubią mężczyzn, którzy się zmieniają, przechodzą przemianę, a najlepiej żeby to one same jej dokonały.  Tylko tak potrafię wytłumaczyć sobie powstanie tej pary. 

Wracając jednak do kanonu, nie wiem jak Hermiona, która ma w sobie tyle godności, honoru, miałaby zadawać się z chłopakiem, który usilnie próbował ją ośmieszyć i zranić. Nie miał do niej za grosz szacunku, uważał ją za  absolutnie bezwartościową. Reprezentowała wszystko to, czego nauczono nienawidzić Dracona. I vice versa, choćby krótko wspomnieć o stowarzyszeniu W.E.S.Z. Nie do przeskoczenia pozostaje fakt, że Draco był Śmierciożercą. Był uosobieniem wszystkiego przeciw czemu walczyła i buntowała się Hermiona. .... Była gotowa zginąć, aby obronić świat czarodziejów przed ludzi pokroju Dracona.

Snape

Jeszcze dalej idącym posunięciem twórców fanfików jest taki właśnie paring. Ten pomysł napawa mnie obrzydzeniem. To nie mieści się w granicach mojego pojmowania i na pewno wykracza poza granice dobrego smaku.  Tak daleko moja wyobraźnia po prostu nie sięga.  Inaczej rzecz ujmując: mam zbyt ciasny umysł, aby w ogóle dopuścić do siebie taki scenariusz.




Podsumowując te do niczego nie prowadzące rozważania, nie potrafię wyobrazić sobie przyszłości Hermiony u boku Rona. Dużo większe szanse na powodzenie miałby związek z Potterem, choć i to nie jest ideale rozwiązanie. Moim zdaniem w serii nie pojawił się naprawdę odpowiedni bohater, który pasowałby do Hermiony. 

Trzeba przyznać, że niekwestionowaną zaletą scenariusza przedstawionego przez Rowling - małżeństwa Harry’ego i Ginny jest fakt, że Potter faktycznie został członkiem rodziny Weasley'ów.  I wciąż widywał się z Molly, która kochała go jak własnego syna, dzięki czemu zyskał prawdziwą rodzinę.

Tysiące wciąż powstających fanfików z różnymi mężczyznami u boku Hermiony, świadczą chyba jednak o tym, że fani nie są zadowoleni z tego rozwiązania i sami szukają dla niej innego partnera.