Preselekcje - Eurowizja 2016

Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. To przysłowie idealnie opisuje wczorajsze wyniki preselekcji do Eurowizji 2016.

Wszelkie sondaże i ankiety wskazywały na zaciętą rywalizację o pierwsze miejsce między Margaret, a Edytą Górniak. Między fanami artystek wytworzyło się spore napięcie, które podgrzewały media, wskazując je jako faworytki. Jednak widzowie w drodze głosowania SMS wybrali Michała Szpaka, który będzie reprezentował Polskę w Sztokholmie. 

Już dawno wybór artysty reprezentującego Polskę w konkursie Eurowizji nie wywoływał takich emocji. Przez ostatnie dwa lata wyboru dokonywała wewnętrzna komisja ekspertów. W tym roku zdecydowano się na krajowe eliminacje, komisja konkursowa wybrała dziewięcioro finalistów, spośród których widzowie, w głosowaniu SMS, wybrali polskiego reprezentanta.  Wczoraj  - piątego marca - w studiu TVP odbył się finałowy konkurs, podczas którego każdy artysta prezentował swoją piosenkę. 

Należy pamiętać, że wybieramy utwór na Eurowizję, która rządzi się swoimi prawami, a nie piosenkę, którą sami chętnie ustawilibyśmy sobie na przykład jako budzik. Polska w konkursie Eurowizji brała udział 19 razy i najlepsze miejsce wywalczyła dla nas Edyta Górniak w 1994 roku, kiedy pierwszy raz braliśmy udział w tym konkursie. Od tego czasu nie udało nam się dostać na podium, a najlepszy wynik uzyskała grupa Ich Troje w 2003 roku zajmując 7 miejsce. Już nigdy więcej nie udało nam się dotrzeć do pierwszej dziesiątki. 

Wydaje się, że w tym roku mieliśmy szansę zakończyć złą passę, do konkursu zgłosiło się wiele ciekawych piosenek i cenionych osób.  16 lutego ogłoszono dziewięciu finalistów:

1. Taraka – In the rain
2. Napoli – My Universe
3. Natalia Szroeder – Lustra 

4. Dorota Osińska – Universal
5. Kasia Moś – Addiction
6. Aleksandra Gintrowska – Missing
7. Michał Szpak – Color of Your Life (35,89%)*
8. Margaret – Cool me down (24,72%)*
9. Edyta Górniak – Grateful (18,49%)* 

* Procentowe wyniki głosowania SMS z 5 marca 2016 roku.
Źródło: pl.wikipedia.org/wiki/Polska_w_Konkursie_Piosenki_Eurowizji


Kandydaci kolejno prezentowali swoje utwory w programie “Świat się kręci”, promowali je w programach śniadaniowych, udzielali wywiadów, aż w końcu nadszedł czas finałowego koncertu, podczas którego widzowie mieli wybrać zwycięzcę. 

Wydaje się, że tak naprawdę w tej rywalizacji liczyły się trzy nazwiska, które w ostatecznym rozrachunku razem zgarnęły  prawie 80% wszystkich głosów – Michał Szpak, Margaret, Edyta Górniak. Dość wymowna była sama kolejność występów podczas finałowego koncertu. Organizatorzy najgorętsze nazwiska zostawili na koniec koncertu, który zwieńczył występ autorki największego sukcesu w historii polskiego udziału w konkursie Eurowizji.

Edyta Górniak


Po latach próśb ze strony fanów, jak podkreśla sama zainteresowana, swoich sił ponownie postanowiła spróbować Edyta Górniak, która postawiła na angielskojęzyczny utwór „Grateful”. Trzeba przyznać, że artystka ma niezwykły talent wokalny, ale sam utwór niestety nie zachwycił. Była to dość nudna ballada, zaczynała się obiecująco, ale można zaryzykować stwierdzenie, że w wersji studyjnej, pierwsza zwrotka właściwie trwała do końca piosenki. Zabrakło momentu kulminacyjnego, po którym nastąpiłyby większe emocje i pokaz umiejętności wokalnych. Wersja audio, aż prosiła się o „wrzask” pod koniec piosenki, ale cały utwór był cichy i spokojny. Na szczęście zmieniono to podczas finałowego koncertu. 

Mimo to wydawało się, że piosenkarka jest w pewien sposób faworyzowana, to ona otrzymała zaszczyt występowania jako ostatniej, w zapowiedziach wszystkim kandydatom poświęcano jedno, czy dwa zdania opisu, a artystka otrzymała całą laurkę słów, które trwały dobre kilkadziesiąt sekund dłużej. Nie zdecydowała się także na występ w programie „Świat się kręci”, gdzie inni uczestnicy wykonywali swoje piosenki. 

 Margaret


Drugą kandydatką typowaną jako faworytka, była Margaret i jej „Cool me down”, które spokojnie mogłoby być singlem największych gwiazd światowego popu. Piosenka wręcz ocieka zachodnim brzmieniem, stylem komponowania. Nie dziwią więc uznane, zagraniczne nazwiska w spisie twórców. Zaraz po premierze bukmacherzy zaczęli obstawiać dla Polski trzecie miejsce w konkursie, a później nawet wygraną. Osobiście uważam, że piosenka jest świetna, na Eurowizję wprost idealna. Jedynym zdaniem zapytania było to, czy Małgorzata Jamroży poradzi sobie z tym utworem na żywo. Niestety podczas programu „Świat się kręci” wokalistka była chora, nagłośnienie fatalne i efektem był... Klops.Warto jednak zauważyć, że wersja ze studia, (występ nagrał ktoś z widowni) brzmi o wiele lepiej. Półplayback (chórki), którego użyto na przykład w refrenie, całkowicie zagłuszył Gosię, która naprawdę dobrze poradziła sobie z refrenem, a oglądając program w telewizji można było odnieść wrażenie, że wokalistka w ogóle nie śpiewa tej partii piosenki. Jednakże podczas finałowego koncertu – 5 marca – wokalnie było naprawdę dobrze, zwłaszcza porównując inne występy wokalistki. 

 Michał Szpak


Podczas gdy fani, ale także media, podgrzewały rywalizację między tymi dwoma Paniami zwycięzcą okazał się Michał Szpak, który zaprezentował balladę -  "Color of Your Life". Atutem kandydata jest z pewnością głos. Michał po prostu umie śpiewać.  Być może to sprawiło, że tyle głosujących zdecydowało się wyrazić jemu poparcie. Michał występował jako siódmy, po kandydatkach, które śpiewały marnie, albo marne piosenki. Gdy pojawił się wreszcie ktoś, w jakiś sposób dobry, postanowili wysłać SMS. 

Tutaj dochodzimy do dość ważnej kwestii, jaką był sposób głosowania. Dość niejasny, przedstawiony nieprecyzyjnie i moim zdaniem nieprzemyślany.  Kiedy po wszystkich prezentacjach występował Andrzej Piaseczny i namawiał do głosowania, na ekranie kilka minut wcześniej pojawił się komunikat mówiący o tym, że głosowanie już się zakończyło. Przede wszystkim z jednego numeru można było wysyłać tylko jeden SMS na jednego kandydata. Mieliśmy  więc pulę 9 głosów – mogliśmy raz zagłosować na każdą piosenkę. Głos na danego kandydata można było wysłać tylko podczas trwania jego występu, albo po wszystkich prezentacjach, kiedy jeszcze parę minut trwało głosowanie. Osobiście powątpiewam w sensowność tego rozwiązania, ale przecież kompletnie się na tym nie znam, więc nie będę się wypowiadać.

Wracając jednak do samego Michała, a raczej jego kompozycji. Nie jestem przekonana do tego utworu, bo nie wyróżnia się niczym szczególnym, przepadnie pośród dziesiątek innych ballad, które zostaną zaprezentowane podczas Eurowizji.  Nie jest to piosenka zapadająca w pamięć, nie sprawia, że łzy napływają do oczu, ani tym bardziej nie nastraja do dobrej zabawy. Jest zbyt przeciętna, aby wyróżniła się na tle innych. Dziś nie potrafię nawet jej zanucić. 

Podobnie było z naszą ubiegłoroczną propozycją - „In the Name of Love” Moniki Kuszyńskiej. Czy ktoś z Was pamięta tę piosenkę? Warto dodać, że zajęła 23 miejsce w finałowym koncercie, gorszą lokatę zajęliśmy tylko raz. Zdecydowanie lepiej poszło nam rok wcześniej, kiedy  po dwóch latach nieobecności w konkursie powróciliśmy z Donatanem i Cleo piosenką „My Słowianie” wraz z dość  kontrowersyjną oprawą show w postaci roznegliżowanych pań. Jedna z nich wymownie ubijała masło, a druga zajmowała się ręcznym praniem. Wywołało to sporo kontrowersji, ale to o chodzi! Nasz występ został zauważony, choć polegliśmy przez opinie ekspertów, którzy oceniając nas bardzo negatywnie, odbierali nam punkty z televotingu.

Nasz „słowiański” występ często był kontrastowany z Conchitą Wurst – mężczyzną przebranym za kobietę, ale posiadającym brodę. Ta kontrowersyjna kreacja w połączeniu ze świetnym głosem i dobrą piosenką, zapewniła Austrii wygraną. Dziś wiele osób przyrównuje Michała do tej postaci. Moim zdaniem, na wyrost. Michał Szpak jest mężczyzną i wygląda jak mężczyzna. Ma długie włosy,  jak wielu innych chłopaków. Maluje paznokcie. To, i właściwie tylko to, wyróżnia go na tle innych mężczyzn. Czasami zakłada bardziej damską biżuterię, ubiera się dość oryginalnie, ale tego wczoraj nie było. Można by założyć, że Polacy pomyśleli, że skoro wygrała kobieta z brodą, to może  Europie spodoba się mężczyzna, który nie wstydzi się pokazać z pomalowanymi paznokciami. Moim zdaniem nie, dla Europy nie będzie to nic szczególnie kontrowersyjnego. Osobiście sukcesu nie wróżę, ale kibicuję. Mam nadzieję, że wokalista „pociągnie” piosenkę, udoskonali ją i swoją charyzmą wyczaruje dla nas jakiś dobry wynik. 


Spodziewałam się, że wygra Pani Górniak, która zajęła trzecie miejsce, co nie ukrywajmy, jest dużym ciosem i zaskoczeniem.  W końcu stawała w szranki z początkującymi artystami. Osobiście trzymałam kciuki za Margaret i żałuję, że zmarnowaliśmy swoją szansę, bo w końcu jej utwór spodobał się w Europie, a to jest przecież najważniejsze.


Czy dokonaliśmy dobrego wyboru? Moim zdaniem nie, ale mogło być gorzej. Czy taki sposób wyboru artysty, który ma nas reprezentować, jest odpowiedni? Czy nie lepiej byłoby zostawić tę kwestię ekspertom lub jakoś to połączyć? 

Jakie jest Wasze zdanie? Oglądaliście preselekcje? Komu kibicowaliście? Jesteście zadowoleni z wyboru naszego reprezentanta?

Wszystkie występy można oglądnąć tutaj - http://vod.tvp.pl/24325487/polskie-preselekcje-do-eurowizji